Plany

Nowy motocykl, Honda Transalp XL 700, ukończony kurs w Strefie [N]duro, a więc znów trzeba gdzieś wyruszyć.

Plan jest wyjechać w poniedziałek 20tego sierpnia, kierunek północno-wschodni, Suwalszczyzna.

I co najważniejsze – moja kochana żona mnie wspiera 🙂

Obawy…

Cieknie płyn z pompy wody. Ale wczoraj zrobiłem 300km do Torunia i po Toruniu … i temp zachowuję się przyzwoicie.

EDIT: W czasie całej podróży dolałem płynu tylko raz po przejechaniu ponad 300km – około 50ml. Silnik się nie grzał. Temperatura była książkowo zbijana wentylatorem ze 103 na 100 C. Po powrocie w domu dolałem kolejne 50ml ( ponad 1000km)

Żona była na kursie techniki jazdy ale stwierdziła, że pojazd fajny ale mało miejsca na torebkę, buty itp 😁

Komu w drogę …

Ruszam, zgodnie z planem, bo w poniedziałek. Może trochę później godzinowo niż planowałem, ale w niedzielę był u nas mój chrześniak z narzeczoną. Zapraszali na ślub i wesele – trzeba było wypić troszku 😉

Pakowanie, układanie w kufrach, szykowanie.

Namiot z decathlonu kupiony już w tamtym roku pod wyprawę rowerową, lekki 1,8 kg, TREKKINGOWY QUICKHIKER ULTRALIGHT 2-OSOBOWY QUECHUA. Śpiwór mały i lekki, materac dmuchany ultra lekki zajmujący mało miejsca. Walizka z narzędziami, worek z ubraniami itd.

Buziaki z żonką i w drogę.

Tankowanie na ulubionej stacji Eco  ( mają najtańsze paliwo w Płocku jak się płaci gotówką) Kierunek Pisz – przez Ciechanów, Przasnysz.

Droga spokojna, do Ciechanowa usłana tirami. Z Przasnysza jakiś fragment trasy był szutrowy ( remont drogi) – miłe zaskoczenie – jechało się świetnie.

Potem lasy i Pisz.

Pisz i słoneczny rynek

W Piszu zatankowałem do pełna i pojechałem na starówkę. W Famili Cafe pyszna kawa mrożona i małe co nie co. 😁

Ryneczek przyjemny z Kamienną Babą.

Jadę dalej, bo robię się głodny, a w Ełku czeka na mnie rybka w pewnej smażalni …

Ełk

Podroż z Piszu do Ełku przyjemna. Ciepło.

Sprawdza się bielizna termoaktywna Brubeca. Pomimo, że upał – założona, temperatura staje się znośna i nie zdejmuję z siebie spoconej i mokrej kurtki czy spodni.

Najpierw odnalazłem Inter Moto aby zakupić smar do łańcucha. W domu dostawca nie dostarczył na czas i wyjechałem z nienasmarowanym.

Głodny, po GPSsie dojechałem do Smażalni Ryb „Mesa”. Sympatyczny Pan za barem pytał: Co zje? Czy zje surówkę ? Czy zje sandacza ? – no pewnie że zje. No i zjadł. Pyszna rybka polecam.

Potem objechałem Ełk od strony jeziora Ełckeigo. Fajne miejsce na spacery, rowery. Sporo knajpek.

Ełk – ładne miasto, wartę dłuższego pobytu.

Gołdap

Trasa z Ełku już lekko kręta i pagórkowata. To droga do przejścia granicznego z Rosją. W Gołdapi miałem spać na miejskim campingu nad jeziorem ale okazał się mało  klimatyczny. Pojechałem wiec na nocleg do Trzech Świerków.

Później zajrzałem jeszcze na rynek aby kupić euro, naklejkę, mapę Suwalszczyzny

Gołdap, jezioro i okolice to piękne tereny.

Gołdap

Trzy Świerki

Gospodarstwo Agroturystyczne Trzy Świerki to wspaniałe miejsce w Puszczy Rominckiej. Prowadzi Pani Sława od ponad 15-tu lat. Spałem w domku wędkarza jak w chacie traperskiej. Surowo fajnie. U Pani Sławy opowieści dziwnej treści. Fajni ludzie Krysia i Rysio, rajdowiec Wojciech Bogusławski. Młode małżeństwo z dzieckiem z Łodzi. I rowerzyści Michał i Marta (dalej M&M).

Bardzo klimatyczne i ciekawie. Na dole jeziorko.  Dojazd to fajna 3km szutrowa droga przez las.

Rano śniadanie i … moto nie odpala, alarm popsuty, który rozładował akumulator

Pani Sława załatwiła kable, odpaliłem od Wojtka „czołgu”. Zapalił i się podładował. Rysio przywiózł prostownik. Wieczorem rozmowy, opowieści, pyszna kiełbasa z rusztu i grzybki – na zakąskę. Rano śniadanie i w drogę ….

Mosty, mosteczki, objazdówka, Polska, Litwa

W Trzech Świerkach zabawiłem 2 noclegi a plan planem. Czas na obajzdówkę okolicznych atrakcji.

Kierunek Stańczyki. Po drodze most w Kiepojciach, dojazd piękną szutrową drogą. Most robi wrażenie.

W Stańczykach postój na parkingu. Mała wyprawa pod górę do kasy (8zł) aby wejść na teren wiaduktów. Te to robią dopiero wrażenie. Są olbrzymie a widok z nich niesamowity. Na straganie z lokalnymi słodkościami zakupiłem kawałek makowca.

Trój styk granic. Ciekawe miejsce. Tu schodzą się granice Polski, Litwy i Rosji. Granica UE. Pomiędzy Litwą a Rosją jak i Rosją a Polską pasy zaoranej ziemi i ogrodzenie. Ruskie patrzą na turystów przez kamerkę. Przejście na ich stronę zabronione pod karą grzywny, wszak to przestępstwo.

Głodny zmierzam dalej do Wiżajn gdzie ma być dobra Gospoda – no cóż zamknięte. Dalej głodny jadę na Litwę do galerii metaloplastyki w Puselach i Wisztyńca nad jez. Wisztynieckim.

Galeria w Pusele niezwykła. Tysiące małych i dużych eksponatów – figurek. Wszytko zrobione z niesamowitą fantazją i pomysłem. Warto tam zajechać będąc w pobliżu. Wejście 2 Euro. Aha co jest w lodówce ? (tylko dla dorosłych 😉 )

Wracam na ziemię polską. Jadę do Smolnik, gdzie jest punkt widokowy a przede wszystkim Bar Jaćwingi gdzie zjadam pyszne, wielkie 3 kartacze, uffff.

Tak to objedzony udaję się piechotą na punkt widokowy U Tadeusza (widok kosztuje 2zł) No pięknie, pięknie.

Hańcza i Dom Gościnny

Ze Smolnik pięknymi szutrami jadę na nocleg do Domu Gościnnego nad jeziorem Hańcza. Miejsce polecone przez Martę i Michała. Przepięknie, z widokiem na jez. Hańcza.

Podczas zejścia nad jezioro spotykam uroczą kotkę. 

Bardzo sympatyczna gospodyni Pani Małgosia. Rozbijam namiot obok M&M. Wieczorem rozmowy z M&M. Zimno. Zjadam w namiocie kupionego w Stańczykach makowca. Nadal zimno. Rano piękne słońce. Śniadanie w Domu Gościnnym i czas się znów zbierać w dalszą drogę.

Na pożegnanie Pani Małgosia częstuje mnie pączkami własnej ręcznej roboty. Pyszne.

Hańcza i objazd szutrami

Z Domu Gościnnego plan do Suwałk … ale najpierw analiza mapy i okazuje się że można jeszcze objechać Hańczę i okoliczne jeziorka.

Bardzo dużo dróg pomiędzy małymi wioskami jest szutrowych. Twarde nowe szutry, czasami „pioch” w lesie. Górki, zakręty, raj dla mojego motocykla i moich umiejętności. Piękne widoki.

Kierunek Suwałki

Miały być Suwałki. Zwiedzanie miasta, tatarska gospoda, ale jak tam wjechałem w ten miejski gwar, skwar i korki – to mi się odechciało miasta. Szybka decyzja – jadę dalej – do Augustowa.

Augustów, plaża miejska Trójki

Dojechałem do Augustowa, na plażę miejską, osławioną m.in. przez letnią stolicę Trójki (link). Nad jeziorem zjadłem gofra i wypiłem kawę spoglądając przez żuka nad jezioro. W żuku lało się piwo 😉

Pozdrawiam M. Żuk 😉

Objechałem miasto od kanału do kanału. Dużo ludzi, samochodów. Duże miasto jak na wypoczynkowe, Augustowskie noce. Taki wielki Ciechocinek 😉

Wzdłuż kanału Augustowskiego.

Jadę dalej, na drogę nr 672 wzdłuż kanału Augustowskiego. Ładna trasa Leśna. Po drodze liczne śluzy. Odwiedziłem jedną – śluzę Gorczycę. Troszkę było kajaków czekających na transport, a kilka się przeprawiało. Śluza sterowana ręcznie przez śluzowego.

Kierunek najbliższa stacja paliw bo mało benzyny. Na stacji przewrotka. Zapomniał o nóżce 🙁 Nic się nie stało, poprosiłem i ktoś pomógł podnieść moto i dalej w drogę. Kierunek Wigry.

Wigry u Haliny

Dotarłem na Wigry. Pole namiotowe i camping U Haliny. Piękne miejsce nad samym jeziorem i pod Klasztorem Kamedułów. Duże pole namiotowe wśród jabłonek. Znów spotkanie z moimi rowerzystami M&M. Po chwili dojechał też Trampek 650 z Piotrem. Miły gość, były marynarz. Wieczorem, oczywiście przy piwku, były morskie opowieści 🙂

Nie mam gotówki – szybka podróż do Suwałk po kasę do bankomatu. U Haliny zjadłem pyszne kartacze – tym razem tylko sztuk 2.

Noc była tym razem ciepła, ale średnio mi się wygodnie spało. Rano obudziło mnie słońce. Skusiłem się na kąpiel w jeziorze. Czysta i nawet ciepła woda, widoczność 2m.

Razem z M&M wypiliśmy kawę, potem udaliśmy się na słynne pierogi regionalne do przyczepy. Niestety czynne od godz. 12 tej. Zjadłem więc na śniadanie resztę makowca. Pakowanie i kierunek Łomża – coś zjeść na śniadanie. Piotr i jego Trampek pojechali do Kowna. Potem dostałem info od Piotra, że nie odbyło się bez przygód – pękła linka sprzęgła.

Łomża

Droga do Łomży tragiczna. Duży ruch, pełno tirów i jeszcze pod słońce.

Na wjeździe zatankowałem. Potem wygooglałęm coś do zjedzenia. Padło na Pierogarnie Stary Młyn na rynku.

Na pierogi czekałem i czekałem ale się doczekałem i zjadłem. Pyszne, po sycylijsku. Z dwóch makatek dowiedziałem się ciekawych rzeczy:

„Dobra żona tym się chlubi, że gotuje co mąż lubi” 

„Szczęście gości w domu wciąż, gdy pomaga żonie maż”

Po pierogach, nie opodal lodziarnia U Lodziarzy i lody z packi 😉 Bardzo dobre.

Rynek jakiś pusty na środku … taka Łomża 😉

Droga na Majdan

Z Łomży kierunek Majdan. Miejsce pewnej leśniczówki …

Za Łomżą dorwała mnie burza i ulewa.

Widziałem ją już z daleka po prawej. Myślę – przejdzie bokiem, albo ja przejadę bokiem – spadną trzy krople, to się zatrzymuje się i zakładam strój przeciw deszczowy. Spadły trzy krople – jak się zatrzymałem na poboczu – spadło już ich tysiące. Zmoczyło mnie gdy walczyłem z wyciąganiem kurtki i spodni z kufra, z pokrowców, odpinanie, zakładanie – no i już jestem cały mokry. Po co zdjąłem kask ? 🙂 W koło waliły pioruny, latały gałęzie. Ubrany ruszyłem dalej … po około 10km zaświeciło słonce. Jadąc dalej się suszyłem.

Burza dorwała jeszcze później pod Wyszkowem ale o tym w następnych wpisach.

Majdan – to już las

Majdan, tak nazywało się miejsce, stara leśniczówka, pomiędzy Nurem a Ceranowem. Ostatni raz byłem tam w 1999 roku na obozie jeździeckim.

Że było po drodze, chciałem zajrzeć, zrobić klika zdjęć, powspominać.

Nie ma już Majdanu. Zburzyli, zaorali i posadzili las. Pozostały tylko wspomnienia.

Droga powrotna na burzowo

Z Majdanu udałem się w drogę powrotną do domu. Przez Wyszków – Warszawę – Sochaczew.

Przed Wyszkowem z daleka widać było ogromny front burzowy. Już nie czekałem do 3 kropli. Gdy zaczęło się robić coraz ciemniej zatrzymałem się i na spokojnie ubrałem zestaw suchego motocyklisty 🙂

Jak wjeżdżałem na S8 zaczęło lać i grzmieć. Lało, padało, grzmiało, błyskało do samej Warszawy. Warszawa w deszczu. Na moście Grota-Roweckiego korek, ale kierowcy w samochodach robili mi miejsce, więc środeczkiem sobie jechałem. Na autostradzie też padało, ale już mniej. w MOPie się zatankowałem. Do domu padało z przerwami.

Zajechałem cały i szczęśliwy – z czekającą na męża żoną 😉

Dziękuję mojej kochanej Żonie za wsparcie, cierpliwość i zaufanie 🙂

Podsumowanie:
Wrażenia: super, fajnie, piękne tereny i widoki. Sama jazda super. Brakowało trochę motocyklistów na trasie i w miejscach gdzie byłem.
Przejechane: 1168km, 4 noclegi ( domek traperski i 2 x namiot), 4 tankowania, średnie spalanie około 5,8 l/100km, benzyna ponad 5 zł – koszt 100km około 30 zł.

Rumunia – plany

Cóż, że pięknie, gdy obco – kiedyś tu będzie Rumunia
Obmywana przez fale morza, co stanie się Czarne.
Barbarzyńcy w kożuchach zmienią się w naród ambitny,
Pod Kolumną Trajana zajmując się drobnym handlem.

[frg J.Kaczmarski – Starość Owidiusza]