Poranek, śniadanie na dworze, kawa, pakowanie, pożegnanie i po ósmej w drodze – kierunek dom. Jedziemy, tankujemy i jedziemy. Wpadamy na trasę Grójec Sochaczew. Na stacji paliw Andrzej umawia się z kuzynem, który w Sochaczewie ma do nas dołączyć na swoim ścigaczu. Od Sochaczewa jedziemy razem.
Nowe Grabie. Podróży naszej kres. Żegnamy się i dziękujemy sobie za świetnie spędzone 9 dni. Jeszcze 700 metrów i żona czeka w domu.
Koniec mojej wymarzonej wyprawy do Rumunii.